Na razie jednak przejdźmy do kolejnych rewelacji. Prezes SCE zaczął rozważania o kontrolerach z sensorami ruchu, które zdobywają w ostatnich latach coraz większą popularność. Tretton przypomniał, że to Sony wprowadziło pierwszy tego typu gadżet - był nim EyeToy, jeszcze w czasach PS2. Po launchu PlayStation 3 ukazała się tymczasem kamerka PS Eye, czyli kolejna ewolucja EyeToy'a. Sony jednak cały czas pracuje nad nowymi rozwiązaniami, czego efekt miał być pokazany za chwilę.
Na scenie pojawił się Richard Marks, (człowiek, dzięki któremu dostaliśmy EyeToy'a, a potem PlayStation Eye) pokazał odpowiedź Sony na rewelacje konkurencji. PlayStation 3 dostanie swoje kontrolery wykrywające ruch gracza (dokładne odwzorowanie, tj. 1:1) - pokazano kilka demek technicznych, które prezentują nowe gadżety. Po pierwsze i najważniejsze - aby nowe kontrolery (przypominające notabene mini-piloty) z dużymi lampkami zadziałały, potrzebna jest jeszcze kamerka PlayStation Eye. To ona postawiona pod / nad telewizorem ma za zadanie śledzić ruchy nowych zabawek. Nowe kontrolery mają kolor czarny oraz dużą kulę na górze - miała ona kolor niebieski, choć prowadzący zaznaczył, że może on zmieniać się w zależności o sytuacji. - Wyobraźcie sobie, że gracie w RPG-a i chcecie rzucić w przeciwnika ognistą kulą. Wziął zamach, a dioda zaczęła świecić na czerwono. Podkreślono również, że wygląd nowych kontrolerów jeszcze z pewnością się zmieni, bo na E3 przyniesiono jedynie prototyp.
Marks zapowiedział, że pokaże kilka dem technicznych mających zaprezentować możliwości nowych gadżetów - tak też uczynił. Zaczęło się od prezentacji pokoju i widocznego w nim kontrolera. Ruchy prezentera były bardzo dokładnie odwzorowywane przez zabawkę widoczną na ekranie. Jak podkreśla twórca, to najbardziej zaawansowany sprzęt tego typu dostępny na rynku, odwzorowujący ruchy z precyzją 1:1. Prezenter podszedł do telewizora w pokoju i go włączył - ujrzał siebie (oczywiście kamerka PS Eye cały czas działa) i dokładne swoje ruchy.
Za chwilę zamiast kontrolera na ekranie w ręce prowadzącego pojawiały się różnego rodzaju przedmioty - znak Stop, kij do baseballa, miecz, czy rakietka tenisowa, a na koniec laterka, która świeciła dokładnie w miejsce, w które kierował źródło prowadzący. Richard zaznaczył, że część osób może myśleć, że tego typu gadżet może celować jedynie w niedzielnych graczy, ale to nieprawda - jeśli dobrze go wykorzystać, może służyć także w bardziej hardcore'owych grach. Pojawił się więc pistolet z celownikiem, zupełnie jak w FPS-ach.
Późniejsze demko pokazało możliwości bardzo precyzyjnego pisania nowym kontrolerem, a następnie precyzyjną selekcję wybranych obiektów. Pokazana została makieta z czołgami, co miało symbolizować grę strategiczną. Prowadzący bez problemu zaznaczał konkretne grupy jednostek i wysyłał je do ataku (patrz zdjęcie poniżej). Marks zaznaczył, że może to znaleźć dobre wykorzystanie także w grach piłkarskich, w których można by posyłać zawodników swojej drużyny w konkretne miejsca.
Na koniec pokazano arenę z robotem trzymającym miecz i tarczę - odpowiadał on dokładnie ruchom, jakie wykonywał dwoma kontrolerami prezenter. Na koniec kilka prezentacji atakowania - najpierw rzucanie shurikenami, a potem łuk, który naciągał się zgodnie z ruchami gracza (można było nawet ułożyć łuk w poziomie, wystarczyło odpowiednio obrócić jedną rękę). Prezentacja dobiegła końca, a Marks powiedział, że liczy na dobre pomysły developerów na wykorzystanie tych nowych zabawek w przyszłych grach. Pierwsze owoce prac z nowymi kontrolerami mamy poznać w okolicach wiosny przyszłego roku - wtedy zapewne pojawią się pierwsze produkcje wspierające kontrolery.
Na scenę wrócić Jack Tretton, który jeszcze raz podkreślił, że będzie to bardzo ekscytująca część doświadczenia PlayStation w przyszłości. Przypomniał, że w poprzednim roku wielkim sukcesem był LittleBigPlanet, który zapoczątkował nowy gatunek gier: "play, create, share". To jest jeden z takich tytułów, w które możecie pograć ze swoją sześcioletnią córką albo też z hardcore'owym graczem. Prezes SCE zdradził, że to dopiero początek nowego gatunku, który ma być kojarzony z PlayStation 3. Zaprosił dwóch ludzi z United Front Games, którzy mieli pokazać nam kolejną pozycję z gatunku "play, create, share".
Tytuł to Mod Nation Racers i jest planowany na przyszły rok. Są to wyścigi kartów z sympatycznymi postaciami wydesignowanymi w charakterystycznym stylu, trochę przypominającym ludziki Mii z konsoli Wii. Wydawałoby się, że Mod Nation Racers powinno porównywać się z takimi tytułami jak choćby Mario Kart, ale Sony od początku stawia na porównania z LittleBigPlanet. Produkcja United Front Games równie duży nacisk kładzie na opcje społecznościowe i tworzenia swoich własnych tworów – w tym przypadku tras na których przyjdzie nam się ścigać. Prezentacja zaczęła się jednak od stworzenia swojej postaci i samochodu, za którym zasiądzie. Oczywiście jest tutaj masa opcji do zmiany, możliwości edycji są spore, ale nie jest to nic, czego nie widzielibyśmy w innych grach.
„Głównym daniem” całej prezentacji miał być jednak pokaz edytora tras, który notabene w grach został trochę zapomniany w ostatnich latach. Edytor w Mod Nation Racers ma być za to bardzo rozbudowany i jednocześnie tak prosty, że każdy będzie mógł stworzyć swój tor nawet w kilka minut i wysłać je na serwery Sony, by każdy gracz na całym świecie mógł sprawdzić nasz twór. Pokazali to zresztą prowadzący, którzy utworzyli trasę w dosłownie 5 minut i przejechali się na koniec po niej. Same wyścigi są typowo arcade’owe – bardzo dynamiczne, dużą rolę odgrywa driftowanie i oczywiście power-up’y porozrzucane po trasach.
